Przyszedł Jezus do Nain, właściwie nie doszedł jeszcze, a przyszedł w odpowiednim momencie gdy wynoszono zmarłego - jednego syna matki, która była wdową. Pochowała już męża, a teraz odprowadzała jedynego syna. Jezus wiedział, że pozostanie sama, dostrzegł jej ból, ulitował się i powiedział: Nie płacz, a następnie podszedł do noszy na których leżał zmarły i powiedział: " Młodzieńcze, mówię ci, wstań!" I zmarły usiadł i zaczął mówić, w Jezus oddał go matce".
Czytając dzisiejszą Ewangelię przeniosłam się do wydarzenia z przed kilku dni, kiedy na płycie lotniska kobieta odprowadzała swojego męża Charliego Kirka niesamowity ból przechodzący przez całe Jej dzielne ciało i umysł. Ten kto doświadczył straty najbliższej osoby się o czym mówię i zna ten ból.
I tylko wiara daje siłę i nadzieję w Świętych obcowanie... i w to, że na granicy nieba i ziemi stanął Jezus, przyszedł w odpowiednim momencie, dostrzegł i mówi " Nie płacz", bo On żyje we Mnie.
Jezu, który stajesz na granicy ludzkiego życia pociesz tych, którzy płaczą dziś po stracie najbliższych.
I