Wracam do Słowa o ile zdołam uchwycić myśl wczorajszą.
Słowo Pan daje na dziś , ufam że także tę wczorajszą
Nie próbuję zrozumieć lecz zachwycić się i podziękować.
Jezus wchodzi do świątyni. Nie chce by było targowiskiem, lecz domem modlitwy. Zwierzęta poprzeganiał, stoły powywracał, pieniądze porozrzucał, tylko gołębie kazał właścicielom zabrać. Ten szczegół w tej chwili zwrócił moją uwagę. Jezus nie chciał nikomu zrobić krzywdy, silne zwierzęta zdołają się utrzymać, nie uciekną daleko, ale gołębie wiedział że odlecą gdy otworzy klatki, a gdy je zrzuci mogą połamać sobie skrzydła. A może dostrzegł w nich piękno i symbol Ducha Świętego zstępującego w rzekach Jordanu?
Mój dom ma być domem modlitwy, moje serce Świątynią Ducha Świętego. By takim było, by takim się stawało najpierw musi pozostać puste, wyczyszczone, jak stągwie kamienne które Jezus polecił napełnić wodą w Kanie Galilejskiej.
Gdy takie się stanie moje serce, moje wnętrze, że nic nie będzie przeszkadzało mogę przyjść do Jezusa nawet nocą jakijak Nikodem i poprosić o Ducha Świętego, o Światło, bym pozwoliła uwierzyła, że : " Trzeba abyśmy narodzili się na nowo." Nie dla czegoś nowego , bardziej światowego, lecz dla Słowa, które na początku u Boga i Bogiem było. Wszystko zaistniało dzięki Niemu, a bez Niego nic nie zaistniało.
To co zaistniało w Nim było Życiem, a To Życie było światłością dla ludzi. Tych zaś którzy Je przyjęli obdarzyło mocą.
Piękna jest ta ewangelia, piękna głębia świętego Jana, który gdy spojrzymy na dalsze jej karty podpowiada co czynić, by powrócić do studni, do Źródła i pozostać Świadkiem Bożego Słowa.
Boże Ojcze, daj nam spojrzenie i wiarę świętego Jana, byśmy uwierzyli, że przyjmując Życie zbliżamy się do Światła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz