"Wyobraźmy sobie malarza o niezwykłym talencie plastycznym. dzięki temu może stworzyć najpiękniejszy pejzaż lub namalować najbardziej poruszający portret. Ma nieskończone wprost zdolności i niewyczerpane źródło artystycznych idei. Ma jednak pewien kłopot: są nim odwiedziny nieznośnego sąsiada. Ten przychodzi codziennie i kiedy widzi powstający obraz z zazdrości z zazdrości złośliwie chlapie na płótno czarną farbą. W samym środku pejzażu - szpetny, czarny kleks. Za każdym razem artysta przygląda się chwile ciemnej plamie, po czym bierze pędzel i tworzy dalej. Ale uwaga: włącza nieoczekiwanie, szpetne zaburzenie w swoją kompozycję. Kiedy pojawi się nowe uszkodzenie obrazu, je też wkomponuje w swoje powstające dzieło. Za każdym razem cierpliwie przerabia złośliwe oszpecenie tak, że staje się elementem jeszcze piękniejszego obrazu. zło wyrządzone przez zazdrosnego i złośliwego sąsiada staje się częścią dobrego planu genialnego artysty. dzieje się tak po raz drugi i trzeci; ; dzieje się tak znowu i znowu: trwa to już od lat... Kiedy malarz wysyła swoje kolejne dzieło na wystawę, zwiedzający mówią z zachwytem: ten czarny element w środku - jak on wspaniale pasuje, on tu po prostu musi być, by obraz harmonijny i piękny".
Tyle opowiadanie. Ileż to razy sami sobie chlapiemy czarną farbą, w to, co już sobie poukładamy, ile razy czarnymi myślami podważamy wszelkie dobro, które do tej pory uczyniliśmy.
Podejrzewamy ich o nieszczere intencje, a sami nie szukamy nowych możliwości powrotu. Ileż to razy złośliwość innych czy nasza krępowała nasze relacje i zamykała drzwi otwarte wcześniej. Można by tu wymieniać wiele naszych czarnych plam życiowych, które sami stworzyliśmy, albo inni nam je wylali.
Każda z nich, nawet jeśli już została zmyta, pozostawia ślad, wspomnienie, a przede wszystkim miejsce działania Boga, który wie wszystko.
Ks. Bp. Andrzej Siemieniewski we wspomnianej wcześnie nowennie napisał
"Bóg potrafi zmienić w narzędzie zbawienia nawet odrzucenie, skazanie i śmierć swojego Syna; potrafi namalować najwspanialszy obraz historii także z grzechem w tle i ze złem w samym środku dzieła; jest przecież najwspanialszym artystą, Panem i Królem dziejów".
A jeśli tak, to z pewnością i nas, swoje dzieci, może przemienić, a nasze serca, wolę może wznieść
w przestrzeń Jego Prawdy i Miłości, gdy tylko wołać będziemy do Niego o pomoc i Miłosierdzie, świadomi własnych błędów. Pokornie trzeba nam przyznać, że tylko mocą Bożej Miłości potrafimy dostrzec zło w sobie, nazwać je po imieniu i odrzucić. Tylko mocą Ducha Świętego jesteśmy zdolni do wdzięczności za nasze życie wypełnione kolorami tęczy i stania się " duchowymi jastrzębiami".